„Zawsze przy mnie stój” Jess-Cooke nie jest kolejną romantyczną bajeczką. To nie opowieść o dwóch połówkach walczących w imię własnej miłości. Narracje powieści jest prowadzona przez dorosła Margot, która jak swój własny Anioł Stróż musi jeszcze raz przejść przez wszystkie swoje traumatyczne przeżycia od narodzin aż do śmierci. W książce tej spotykamy się z okrutnością losu, zmarnowaną i trudną młodością oraz bolesną dorosłością.
Margot wraca na ziemie jako Ruth, swój Anioł Stróż i stara się uchronić dawną siebie przed błędami jej własnymi jak i otoczenia. Jako dziecko straciła rodziców biologicznych. Prawni opiekunowie znęcali się nad nią a ich adopcja wynikała tylko z chęci uzyskania pieniędzy z zasiłku rodzinnego. Po kolejnej adopcji trafiła do domu, gdzie jej pobyt nie trwa długo, gdyż pod nie obecność ukochanego ojczyma macocha podrzuciła ją do sierocińca.
Pobyt w sierocińcu Margo zapamiętała bardzo dobrze, dzieci były w nim katowane a ona sam uległa "karze", ciężko pobita trafiła na długo do piwnicy, bez jedzenia, gdzie panowała całkowita ciemność. Dzieci po opuszczeniu piwnicy miały uszczerbek na zdrowi psychicznym do końca życia.
Jako dorosła kobieta Margo musiała zmierzyć się z rozwodem, alkoholizmem, w który popadła na skutek wspomnień z sierocińca, nie mogła znaleźć wspólnego języka z synem, który potem został skazany za zabójstwo.
„Zawsze przy mnie stój” to opowieść pomagająca zrozumieć czemu jesteśmy tacy a nie inni oraz przestrogą pokazująca jakie skutki mogą mieć nasze decyzje, nie tylko dla nas samych, ale też dla innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz